Internetowe Koło Filatelistów informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka).
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami Twojej przeglądarki.
Więcej informacji na ten temat można znaleźć w naszej Polityce prywatności.

 

Font Size

SCREEN

Profile

Menu Style

Cpanel

Rozmowa o Filatelistyce z Henrykiem Monkosem

Filatelistyka to pasja, która ukazuje swoje piękno wraz ze wzrostem zaangażowania filatelisty. W rozpoczętym przed kilkoma miesiącami cyklu "Rozmowy o Filatelistyce" prezentujemy wywiady z osobami, reprezentującymi różne środowiska, powiązane z szeroko pojętą filatelistyką.
Kolejnym rozmówcą w cyklu „Rozmowy o filatelistyce” jest Pan Henryk Monkos, znany filatelista, wystawca, autor licznych publikacji, ekspert filatelistyczny, prezes PKF Statuetki „Prymus”, członek PAF oraz wieloletni działacz związkowy, obecny Prezes ZG PZF.

Czy możesz powiedzieć nam, czym dla Ciebie jest filatelistyka, kiedy i jak zostałeś filatelistą?
Z filatelistyką zetknąłem się jak większość z nas już we wczesnym dzieciństwie. Był to okres, w którym zbierałem różne rzeczy, takie jak opakowania z czekolad, etykiety zapałczane, widokówki z całego świata, kartki świąteczne (wtedy się jeszcze wysyłało życzenia świąteczne), „klyjbki” - kolorowe obrazki z aniołkami, mikołajami z pierników, ptakami i zwierzętami. Na szóste w życiu „dzieciątko” otrzymałem swój pierwszy klaserek ze znaczkami a w nim znaczki o przyjaźni polsko-chińskiej, 15-lecie PRL i 40-lecie Polskiego Czerwonego Krzyża. Był to okres kiedy weszły do obiegu serie psów i kotów, piękne ptaki i owady. Z czasem rodzice zamówili mi abonament znaczków kasowanych. W domu, w którym mieszkałem było jeszcze dwóch dorosłych filatelistów. U jednego z nich zaobserwowałem jak z niezwykłą starannością oprawiał znaczki opakowując je folią celofanową i pieczołowicie wklejał na karty albumowe. W głębokiej tajemnicy pokazał mi swoje „Hitlerki”. Drugi z kolei najpierw przejrzał moje znaczki a później wyjawił, że na znaczkach można znaleźć przeróżne błędy i usterki, które powodują, że znaczek jest o wiele więcej wart. I tak rozpoczęły się moje poszukiwania błędów i usterek.
W chwili obecnej filatelistyka wypełnia wszystkie moje wolne chwile, a że jestem jeszcze czynny zawodowo, to również doba mi się wydłużyła i często się zdarza, że na maile odpowiadam po północy.

Zajmując się przez lata filatelistyką zapewne przeszedłeś drogę, w której wykrystalizowały się Twoje zainteresowania. Czy możesz powiedzieć nam jak to wyglądało w Twoim przypadku?
Po pewnym czasie zmieniłem wraz z rodzicami miejsce zamieszkania, środowisko szkolne i znaczki zeszły na dalszy plan. Rozpoczął się czas działalności w ZHP. W bardzo krótkim czasie zostałem drużynowym drużyny harcerskiej o specjalności łączność i wraz z kolegami zajęliśmy I miejsce w Manewrach Techniczno-Obronnych Chorągwi Katowickiej. Później, kurs drużynowych, jeden, drugi funkcja szczepowego, członka Rady Hufca ZHP w Chorzowie oddaliły mnie nieco od filatelistyki, ale na krótko. Pierwsze wakacje w Zakopanem i wędrówki po schroniskach spowodowały, że filatelistyka znów do mnie wróciła za sprawą pocztowych datowników okolicznościowych, które znajdowały się w każdym schronisku i Urzędzie Pocztowym na terenie Zakopanego. Aby je jednak uzyskać należało mieć znaczki. I tak trafiłem do sklepu filatelistycznego na Krupówkach, gdzie kupiłem odpowiedni zapas znaczków ze schroniskami górskimi z 1972 r. Pech albo szczęśliwy zbieg zdarzeń spowodował, że na wystawie zauważyłem rumuńską 12 znaczkową kasowaną serię zwierząt z 1956 r. Seria ta tak mnie zauroczyła, że przez kolejne pięć dni każdy wypad w góry kończył się na Krupówkach przed sklepem filatelistycznym. W końcu zdecydowałem się na zakup tych znaczków za 280 zł, co stanowiło jedną trzecią posiadanych środków na pobyt w Zakopanem.
Tak wróciłem do filatelistyki. Rozpocząłem kompletowanie czystych znaczków polskich oraz przedstawiających zwierzęta z różnych zakątków świata. Po pewnym czasie zostałem członkiem Związku i rozpoczęły się moje podróże po sklepach filatelistycznych oraz spotkaniach wymiennych, które w tamtym czasie prowadziło każde większe Koło Filatelistów. Tak się w to wciągnąłem, że nie zauważyłem że przyszedł czas na obronę pracy magisterskiej. W tym czasie odkryłem jeszcze jedną z funkcji filatelistyki jaką jest funkcja ekonomiczna. Po odpracowaniu stypendium postanowiłem zostać własnym szefem i wspólnie z kolegą otworzyliśmy sklep filatelistyczno-numizmatyczny. Po kilku latach nasze drogi się rozeszły, a ja zmieniłem branżę i tak nastąpił kolejny rozbrat z filatelistyką.

Byłeś uznanym wystawcą, sędzią filatelistycznym, jak do tego doszło?
Po ustabilizowaniu swoich spraw zawodowych, mieszkaniowych i rodzinnych po raz kolejny nastąpił mój powrót do filatelistyki. Rozpocząłem kolejne wyjazdy na spotkania wymienne. Takie spotkania wymienne z czasem przeistaczają się w spotkania towarzyskie, których brak najbardziej odczuwa się w przerwie wakacyjnej. Na jednym z takich spotkań poznałem Andrzeja Nowaka z Rudy Śląskiej, wszechstronnego kolekcjonera, ówczesnego prezesa Oddziału PZF w Rudzie Śląskiej, który zaprosił mnie na spotkanie Okręgowego Kolegium Sędziów w Katowicach. Tam poznałem wielu uznanych wystawców, sędziów i to nie tylko z naszego województwa ale również ościennych, gdyż oni także uczestniczyli w tych szkoleniach. Rozpocząłem wyjazdy na wystawy filatelistyczne i tam stwierdziłem z niemałym zdziwieniem, że posiadany przeze mnie zbiór PRL mógłby z powodzeniem konkurować z każdym wystawianym wówczas eksponatem. W moim zbiorze posiadałem wszystko co w dzisiejszym katalogu Fischera zaznaczone jest na żółto z wyjątkiem podwójnego nadruku na znaczku 347, za to z parką ciętego Manifestu (373), odwrotką bokserów i pionową parką ciętego oszczepnika z 1956 r. Kiedy na kolejnym spotkaniu OKS pokazałem część swoich zbiorów oraz poinformowałem moich kolegów o swoim zamiarze budowy eksponatu z początków PRL, zapadła głęboka cisza. Po chwili zaczęto mnie odwodzić od tego zamiaru tłumacząc, że w Okręgu są trzy podobne eksponaty i bez sensu jest budować eksponat konkurujący z istniejącymi. Lepiej zbudować eksponat jakiego nikt dotychczas nie zbudował z jednego znaczka 347, doskonale nadającego się do specjalizacji. Po trzech podejściach i zakupie pierwszego znaczka 347 z nadrukiem podwójnym przystąpiłem do budowy eksponatu badawczego „82. Rocznica Powstania Styczniowego - wznowiony nakład znaczka za 25 gr z serii ‘Wodzowie”. W niedługim czasie wymieniając rarytasy ze swego zbioru dorobiłem się 12 znaczków z 30 znaczkowego arkusza z nadrukiem podwójnym. Przy okazji udało mi się zdobyć takie rarytasy z wydania „Wodzowie” jak, parkę prób nieząbkowanych znaczków za 50 gr i 1 zł w układzie tĕte-bĕche, czwórkę prób nieząbkowanych znaczka za 25 gr w układzie tĕte-bĕche i wiele innych. Eksponat od pierwszego wystawienia robił furorę w Polsce. Był jedenaście razy wystawiany, łącznie z OWF w Wałbrzychu-Książu zdobywa wyłącznie medale duże złote otrzymując również Gratulacje Jury. Na wystawach zagranicznych w Moskwie i Paryżu eksponat otrzymał dwa razy medal duży srebrny i Gratulacje Jury. Osiągnięcia w wystawiennictwie przełożyły się na sędziowskie i w niedługim czasie posiadłem uprawnienia sędziego pierwszej klasy. Dodam, że równolegle ukończyłem Studium Filatelistyki w Ciechocinku z oceną celującą i zostałem wykładowcą tego Studium. Uczestniczyłem w szkoleniach Komisji Historyczno-Badawczych Okręgów w Rzeszowie i Krakowie.

Czy możesz powiedzieć nam jaka była Twoja droga do uzyskania uprawnień eksperta PZF?
Wcześniej wspominałem, że badaniami znaczków, poszukiwaniem odmian i błędów zaraził mnie jeden ze starszych filatelistów mieszkający w tym samym domu co ja. Zawsze w swoich zbiorach posiadałem i posiadam wiele odmian, błędów i usterek. Dokonałem kilku odkryć dotyczących wydania „Wodzowie” oraz wznowionych nakładów tych znaczków z przedrukami. Interesowały mnie cenzury wojskowe z orzełkiem oraz stemple i datowniki prowizoryczne z lat 1944-1946. Również na tym polu mam trochę osiągnięć. Wyspecjalizowałem się w badaniu całości ze znaczkami „Wodzowie”. Napisałem kilka artykułów badawczych a także miałem kilka odczytów na Konferencjach Naukowych Polskiej Akademii Filatelistyki. W końcu zdobyłem się na odwagę i podczas jednego z pobytów w Ciechocinku zapytałem L. Schmutza czy nie zechciałby być jednym z dwóch moich opiekunów szkolących. Drugim szkolącym był prof. K. Sztaba. Po dwuletnim szkoleniu oraz pozytywnie zdanym egzaminie otrzymałem w 1999 r. uchwałą Prezydium ZG PZF uprawnienia eksperta PZF w zakresie „Znaczki polskie od 1944 r. z wyjątkiem przedruków „groszy”. Po pewnym czasie uświadomiłem sobie, że jestem pierwszym i na razie jedynym ekspertem wywodzącym się ze śląskiego środowiska filatelistów i jestem z tego dumny.

Czy jako ekspert filatelistyczny często spotykasz się z fałszerstwami? Jak oceniasz skalę tego zjawiska?
Fałszerstwa w filatelistyce istnieją niemal od zawsze. Grupy fałszerzy chętnie dostarczały „brakujących walorów” mniej zorientowanym kolekcjonerom. Dobre fałszerstwa z „epoki” czasami są poszukiwane przez kolekcjonerów. Obecnie jednak rynek filatelistyczny zalewają fałszerstwa prymitywne, najczęściej kserograficzne bądź wykonane na różnych rodzajach maszyn drukujących dostępnych w domu lub pracy. Ze względu na to, że takie wytwory ani ich wytwórcy nie są ścigani przez prawo, fałszerze czują się bezkarni a naiwni kolekcjonerzy dają się łapać na okazje. O wiele bardziej niebezpieczne są fałszerstwa całości z drogimi znaczkami. W tym jednak przypadku przed zakupem takiej całości polecam zwrócenie się o opinię, atest bądź gwarancję do eksperta.   

Co Twoim zdaniem może dzisiaj przyciągnąć ludzi do filatelistyki?
W ostatnich latach podjęto w Polsce szereg działań, które spowodowały, że obiekty naszego kolekcjonerstwa są atrakcyjniejsze. Są to:

  1. Znaczna poprawa szaty graficznej polskich znaczków pocztowych w ostatniej dekadzie,
  2. Stosowanie różnorodnych technik drukarskich z ich uszlachetnieniami (łączenie różnych technik drukarskich, znaczki z wytłoczeniami, z utrwalonym zapachem, z hologramem, mikrodruk itp.)
  3. Różne kształty znaczków trójkątne, koliste, w kształcie serca, piłki, itp.
  4. Różne formy wydawnicze – bloki, arkusiki 4,6,9,12,16 i 20 znaczkowe,
  5. Znaczki z przywieszkami w różnych układach pozwalające na kolekcję kombinacji (dla tych którzy oczywiście chcą).
  6. Powszechna dostępność

Brak jednak rzeczy najważniejszej. Być może wielu moich kolegów będzie zaskoczonych tą wypowiedzią, ale moim zdaniem w dzisiejszych czasach ludzi do filatelistyki najbardziej może przyciągnąć ODBUDOWA RYNKU FILATELISTYCZNEGO, a do tego konieczne jest współdziałanie oraz wypracowanie wspólnej strategii przez Polski Związek Filatelistów reprezentujący (kolekcjonerów), kupców filatelistycznych (handlowców) oraz Pocztę Polską S.A. (emitenta znaczków) tak, jak to ma miejsce np. u naszych zachodnich sąsiadów. Efekt tej współpracy jest taki, że przez 8 miesięcy w różnych landach odbywają się liczne targi filatelistyczne, pokazy i wystawy, spotkania klubów zainteresowań w czasie których, przyjeżdżają wycieczki z różnych regionów Niemiec a także z zagranicy. Utworzona z Pocztą Niemiecką Fundacja uzyskuje znaczne środki z dopłat do znaczków, które służą do promocji kolekcjonerstwa filatelistycznego wśród młodzieży poprzez organizację szkoleń, obozów kolekcjonerskich, zajęć w świetlicach, opłacania za wyjazdy młodzieży na wystawy filatelistyczne, jak również na bezpłatny kolportaż czasopism filatelistycznych itp. Tą drogą pozyskiwane są miliony Euro. W czasopismach związkowych roi się od reklam firm kupieckich, aukcyjnych a także ogłoszeń typu „kupię, sprzedam, zamienię”. Niestety bodziec finansowy jest najsilniejszym bodźcem powodującym wzrost kolekcjonerskiego zainteresowania szczególnie u osób dorosłych. Przykładem tego są niektóre niskie nakłady i formy emisyjne znaczków za którymi ustawiają się kolejki, wydania nowodruków dla członków PZF, które spowodowały zatrzymanie spadku liczby członków wnoszących pełną składkę. Każde takie wydanie powoduje również wzmożony ruch na portalach internetowych nie tylko członków Związku ale również osób niezrzeszonych. Na to wszystko potrzebne są znaczne środki finansowe, których Związek nie posiada.

Kiedyś nasi członkowie podejmowali się różnych form nagłośnienia i popularyzacji swojego hobby. Dla przykładu w Filateliście z 1.02.1958 (nr 3), na stronie 59 znajdujemy informację
W kinach Wrocławia wyświetlane są przeźrocza mówiące o PZF i siedzibie klubu. W najbliższych dniach podobne przeźrocza wyświetlane będą w kinach Wałbrzycha, Jeleniej Góry i Legnicy. W miejscowej „Gazecie Robotniczej" regularnie raz w tygodniu ukazuje się „Kącik Filatelistyczny" redagowany przez członka zarządu kol. Tadeusza Nowego."
A dzisiaj pracujemy w głębokiej konspiracji i każdy nowy członek, który na dodatek chciałby jeszcze aktywnie pracować to dla wielu prezesów Kół „duży kłopot”. Patrząc tylko na nasze podwórko niezbędna jest duża aktywność Kół Filatelistów, wyjście do ludzi z głębokiej konspiracji. Najwięcej sił i członków zachowały Koła, które prowadzą regularne spotkania wymienne np. stołeczna i katowicka jedynka. Wiele naszych Kół istnieje tylko na papierze, ale prezesom tych jedno-, dwu-, trzyosobowych Kół nie przyjdzie do głowy połączenie sił i przyłączenie się do innego Koła.
Natomiast jeżeli chodzi o filatelistykę młodzieżową to ona również wymaga wspólnego działania szeregu instytucji szczebla centralnego i samorządowego – Ministerstwa Edukacji Narodowej, Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa, Departamentu Poczty, Poczty Polskiej S.A., kuratorów wojewódzkich, organizacji i stowarzyszeń młodzieżowych, redakcji czasopism dla młodzieży. Aby sprawa filatelistyki młodzieżowej ruszyła z miejsca potrzebna jest eksplozja filatelistyczna. W tym samym Filateliście z 1958 roku czytamy

„KOŁO STRZELIN wydało specjalną ulotkę propagandową oraz przy współudziale Wydziału Oświaty Prezydium PRN zorganizowało konferencję kierowników szkół, na której omawiano sprawę organizacji kółek zainteresowań. Obecnie czynione są przygotowania do założenia 4 kółek.”
Kto dziś pamięta, że tak kiedyś pracowały Koła?

Dość powszechna jest opinia, że spada liczba czytelników periodyków filatelistycznych. Czy podzielasz pogląd, że obecna sytuacja w zakresie czytelnictwa jest zła, a może uważasz odwrotnie, bo przecież, mimo, że spadają nakłady periodyków ukazuje się szereg bardzo specjalizowanych monografii istotnie wzbogacających specjalistyczną wiedzę?
Czytelnictwo w Związku z tego co zdążyłem zauważyć niemal od zawsze utrzymywało się na podobnym poziomie (procentowo do liczby członków). Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że w latach wcześniejszych „Filatelistę” można było kupić w każdym kiosku „Ruch”, a więc trafiał do rąk nie tylko członków Związku. Przyczyn malejącego zainteresowania „Filatelistą” jest kilka:

  • Za najważniejszą z nich uważam wieloletnie rozmijanie się zawartości „Filatelisty” z zainteresowaniem naszych członków. Według mojej oceny 80-90 % naszych członków zbiera znaczki (filatelistyka tradycyjna, tematyczna), 8-9 % całości pocztowe i całostki (historia poczty, aerofilatelistyka, całostki, FDC, a pozostali inne walory (poczty balonowe, specjalne, datowniki okolicznościowe, nalepki polecenia itp.). Z liczby kolekcjonerów znaczków, ponad 70% kolekcjonuje wyłącznie znaczki pochodzące z abonamentu, 10-15% kolekcjonuje znaczki więcej niż jednego kraju zdobywając je najczęściej w drodze wymiany. Pozostali to kolekcjonerzy znaczków tematycznych. Właśnie ta najliczniejsza grupa znajdowała w „Filateliście” niewiele interesującego ją materiału. Dowodem na to jest o wiele większe zainteresowanie wydawnictwami niektórych Okręgów, ponieważ zawarte w nich informacje są o wiele bliższe lokalnej społeczności, dotyczy to również Koła internetowego.
  • Drugim powodem jest fakt, że w czasach, gdy redaktorem naczelnym był B. Rejnowski wielu autorów piszących do „Filatelisty” skarżyło się, że ich artykuły są zmieniane, skracane a czasami długo oczekiwały na publikację. W efekcie tego wielu piszących członków naszego Związku publikuje swoje artykuły w „Przeglądzie Filatelistycznym” Fischera np. eksperci PZF J. Walocha, J. Berbeka, P. Pelczar, L. Schmutz, B. Subocz, B. Tokar a także J. Grabarczyk, Z. Romanowicz, J. Duda i inni. W chwili obecnej trudno te osoby przekonać aby swoim piórem wsparły związkowe czasopismo o ponad 60-letniej historii.
  • Trzeci powód to ambicje redakcji i ówczesnych Zarządów do uczynienia z „Filatelisty” pisma na najwyższym poziomie. Zamiar godny najwyższego uznania, niestety wiążący się z elitarnym klientem a zatem dużo niższym nakładem. A przecież mamy jeszcze HBBF, organ Polskiej Akademii Filatelistyki.

W tej kadencji po raz drugi zmieniliśmy redaktora naczelnego „Filatelisty” i jak sądzę w niedługim czasie będą tego pozytywne skutki. Od trzech lat „Filatelista” dostępny jest w sieci Empik. W najbliższym czasie uruchomiony zostanie dostęp do „Filatelisty” na platformie cyfrowej do ściągnięcia na smartphone’a, czy tablet (za odpłatnością).
Dzięki zaangażowaniu kolegi Ryszarda Jabłońskiego z Gdyni oraz kolegów z i-KF mamy zdigitalizowane roczniki „Filatelisty” 1954 - 2006, „Przeglądu Filatelistycznego” 2002 - 2008 na stronie i-KF, „HBBF” 1960 - 2010 oraz „Biuletynu Informacyjnego”. Jest to gigantyczna praca wykonana przez małą grupkę naszych kolegów, na zasadzie nieodpłatnego wolontariatu.
Chciałbym przy okazji ustosunkować się do lansowanego od pewnego czasu pomysłu podniesienia składki członkowskiej do takiej wysokości, aby każdy członek w ramach tej składki otrzymywał nieodpłatnie miesięcznik „Filatelista”. Nie uważam tego za dobry pomysł! Uszczęśliwianie ludzi na siłę zawsze odnosiło odwrotny skutek. Wiele razy słyszałem, że Związek stanie się elitarny, możemy płacić nawet 200 zł składki ale za coś?? Czy akurat „Filatelista” jest tym czymś już nie sprecyzowano. Nikt również nie wstał i nie powiedział, daję 200 zł jako pierwszy i chcę otrzymywać „Filatelistę” do domu. Powiem tak, jeżeli znajdzie się Okręg, który zechce na swoim żywym organizmie przetestować pomysł włączenia darmowego „Filatelisty” za podwyższoną składkę, to jestem w stanie zgodzić się na taki pilotaż.

Jeżeli chodzi o wydawnictwa zwarte to należy jedynie wyrazić głęboki podziw i wdzięczność, że koledzy prowadzący wieloletnie badania i kwerendy decydują się na wyłożenie własnych środków finansowych dla przedstawienia w trwałej formie wyników swoich czasami wieloletnich badań.
Z drugiej strony należy ubolewać, że podjęta ponad 25 lat temu przez kierownictwo PAF inicjatywa opracowania nowego wydania „Polskich Znaków Pocztowych”, pomimo powołania nawet kierowników zespołów problemowych nie doczekała się realizacji. Jest również wiele głosów dotyczących wznowienia „Encyklopedii Filatelistyki”. Nie są to sprawy proste, wchodzimy tu na grunt praw autorskich i praw pokrewnych nie mówiąc już o finansach oraz rzeczywistych potrzebach.

Co sądzisz o roli Internetu i zaawansowanych technologii informatycznych w filatelistyce?
Jak widzisz tę kwestię z zakresie popularyzacji filatelistyk
i, czy łatwości wytwarzania fałszywych walorów i ich wprowadzaniu na rynek filatelistyczny?
Jeżeli chodzi o wykorzystanie Internetu oraz technologii informatycznych w PZF to należę chyba do niekwestionowanych pionierów. Obok przedstawiam zdjęcie z Krajowej Wystawy Filatelistycznej „Chorzów ’99” pn. „Ostatni taki dzień 9.9.99” zorganizowanej przez chorzowski Oddział PZF, którego byłem prezesem, gdzie na stoisku Telekomunikacji Polskiej S.A. zainstalowano dwa zestawy komputerowe z dostępem do Internetu. Komputery te były podłączone do rzutnika multimedialnego, który na ekranie obok wyświetlał zawartość przeglądanych stron internetowych. Proszę zauważyć, że był to rok 1999.
Przed wejściem na salę stała z kolei specjalnie sprowadzona budka telefoniczna z aparatem na karty telefoniczne z czipem, podłączona do sieci miejskiej. Naprzeciw stoiska Telekomunikacji zainstalowaliśmy stanowisko do wykonywania zdjęć cyfrowych i ich wydruku na specjalnych kopertach okolicznościowych. Pamiętam, że jeden ze sponsorów poprosił o wykonanie 50 kopii tej koperty aby mógł się nimi pochwalić w Warszawie.
Rok później jako pierwsi w Europie (jeżeli nie na świecie) mieliśmy bezpośrednią relację w Internecie z otwarcia Międzynarodowej Wystawy Filatelistycznej „Świętochłowice 2000”, dzięki współpracy Telekomunikacji Polskiej S.A. z pionem informatycznym Poczty Polskiej. Wykonywanie zdjęć i wydruk na kopertach był już standardem na naszych imprezach filatelistycznych. Na zdjęciu obok, kolejka po odbiór kopert. Stanowisko obsługuje obecny prezes Oddziału Andrzej Kafka.
Jako pierwszy zaprezentowałem multimedialną prezentację komputerową na Konferencji Naukowej Polskiej Akademii Filatelistyki w Ciechocinku w 2001 r. „Badanie ostemplowań na całościach ze znaczkami „Wodzowie”. Znaczenie badań podstawowych”. Przez kolejne trzy lata przywoziłem ze sobą komputer stacjonarny z monitorem szklanym (laptopy były bardzo drogie) i ogromnym rzutnikiem wypożyczanym od Poczty Polskiej. Prezentacje multimedialne dawały większe pole do popisu. Teraz już nikt nie wyobraża sobie innego sposobu prezentacji, a i sprzęt został znacznie odchudzony wagowo.
Sprzęt komputerowy został wykorzystany na szerszym forum w 2006 r. podczas XIX Walnego Zjazdu Delegatów PZF w Lubinie, gdzie byłem przewodniczącym Zjazdu. Przygotowana prezentacja zgodna z porządkiem obrad znacznie ułatwiała jego prowadzenie.
Od 2004 r. Związek posiada swoją stronę internetową, która przeszła znaczną modernizację za czasów, gdy funkcję jej administratora pełnił Andrzej Nowak i służy nam do dziś. Że jest ona potrzebna świadczy o tym ponad 350.000 wejść na stronę z kilkudziesięciu krajów świata. Dzięki Forum na tej stronie powstało pierwsze Koło internetowe (i-kF), które pomimo wielu trudności również statutowych istnieje do dziś, stale rośnie w siłę i należy do najaktywniejszych w Związku.

Jeżeli ktoś bardzo chce pracować w Związku i realizować swoje pomysły, to żadne zapisy nawet statutowe mu tego nie zabronią.

Dziś wiele Okręgów a nawet Oddziałów, Kół czy Klubów Zainteresowań posiada swoje własne strony internetowe. Internet jest doskonałym narzędziem do nawiązywania kontaktów pomiędzy kolekcjonerami, dostępu do informacji o emisjach niemal wszystkich poczt świata, dokonywania zakupów bez wychodzenia z domu, dostępu do literatury i eksponatów. Wstąpić do Związku można również za pośrednictwem Internetu ściągając, wypełniając i odsyłając elektroniczną deklarację.

Jak mówi przysłowie „każdy kij ma dwa końce”, tak i technologie informatyczne mają swój drugi koniec w postaci łatwości w rozpowszechnianiu oraz w wykonywaniu prymitywnych fałszerstw. Stosując się jednak do kilku prostych zasad można się przed tym uchronić.

Z racji pełnionych funkcji uczestniczysz w wielu wystawach filatelistycznych. Jak oceniasz z perspektywy ostatnich kilkunastu lat poziom polskich eksponatów? Czy poziom ten wzrasta i w czym upatrujesz ten wzrost, czy może jest odwrotnie i dlaczego?
Jeżeli chcemy porównywać poziom polskich eksponatów do poziomu eksponatów światowych należy mieć na uwadze zasady oceny eksponatów oraz fakt, że w czasie kiedy na świecie rozwijała się już filatelistyka i wystawiennictwo, my jako kraj nie istnieliśmy na mapach świata. Stąd też nasze eksponaty tradycyjne i historii poczty oparte na polskim materiale już na starcie otrzymują mniej punktów za znaczenie. Dzięki Internetowi oraz bogaceniu się społeczeństwa (dziś już nikt nie zarabia 20$ na miesiąc) wraca do kraju wcześniej wyeksportowany dobry materiał filatelistyczny. Również coraz bardziej powszechna znajomość języków obcych, osobiste kontakty z wystawcami zagranicznymi, bywanie na wystawach zagranicznych spowodowały wzrost wiedzy filatelistycznej naszych wystawców. Stąd możemy się poszczycić trzema tytułami Mistrzów Europy w Filatelistyce Tematycznej oraz zdobyciem kilkudziesięciu medali złotych (G) na wystawach światowych i europejskich, czego wcześniej w takiej liczbie nie doświadczaliśmy. Był taki moment, gdy obawiałem się nieco, że tempo zmian narzucone wystawcom przez „szkołę poznańską” może spowodować rezygnację wielu naszych wystawców, szczególnie tematycznych z dalszego wystawiania. Na szczęście tak się nie stało. Kolegium Wystawiennictwa oraz Główne Kolegium Sędziów (GKS) pod kierownictwem Marka Zbierskiego stosując mały przymus doprowadziło do tego, że wszyscy aktywni sędziowie a wraz z nimi znaczna liczba wystawców przeszła kilkanaście szkoleń, co spowodowało, że poziom wystawiennictwa w Polsce w ostatnich kilku latach z ilości przeszedł w jakość. Organizujemy mniej wystaw, za to dobór eksponatów mamy na europejskim poziomie. Coraz większą bolączką naszych wystawców są natomiast opłaty za udział w wystawach światowych sięgające już prawie 80$ za ekran. Jeżeli doliczymy do tego jeszcze ubezpieczenie eksponatu, to robi się z tego całkiem spora sumka. Jako Prezydium obserwujemy to zjawisko i zastanawiamy się nad podjęciem odpowiednich kroków. Trzeba zdawać sobie sprawę, że wystawcy Ci zdobywając złote medale na wystawach światowych, pracują nie tylko dla swojej chwały ale także budują prestiż całego Związku.

Od wielu lat pełnisz ważne funkcje w strukturach Związku. Obecnie jesteś Prezesem ZG. Decydując się na objęcie tej funkcji byłeś zapewne pełen zapału i pomysłów dotyczących przebudowy a może i odbudowy Związku. Czy dzisiaj możesz powiedzieć, które, Twoim zdaniem, działania dały pozytywne efekty?
Upływającą w niedługim czasie kadencję władz Związku można z powodzeniem zaliczyć do wielce dynamicznych, chociażby z samego faktu odbycia dwóch Zjazdów Nadzwyczajnych w celu zatwierdzenia Statutu uchwalonego rzec można na kolanie podczas trwającego XX Walnego Zjazdu Delegatów PZF w Polkowicach oraz wyboru władz Związku zgodnie z nowym Statutem. Determinacja delegatów aby uchwalić nowy Statut była tak duża, że zgodzono się na jego ostateczną redakcję na samym Zjeździe.
Wygrywając wybory na prezesa Związku nie zdawałem sobie do końca sprawy w jakim stanie przejmuję Związek. Takiej świadomości i wiedzy nie mieli ani ustępujący ani nowi członkowie ZG PZF. Chociaż nowych członków było niewielu, ponieważ działaliśmy w oparciu o stary Statut.
Przystąpiliśmy do Bilansu Otwarcia. Rozpoznaliśmy stan spraw lokalowych, finansowych i organizacyjnych stwierdzając, że przejmujemy Związek bez płynności finansowej, z lokalem generującym co miesiąc znaczne zobowiązania finansowe wobec spółdzielni mieszkaniowej ŚSM oraz z Okręgami zadłużonymi wobec ZG PZF. W miarę przejmowania obowiązków coraz więcej problemów i nie uregulowanych spraw wychodziło na światło dzienne.
Dlatego po naradzie podzieliliśmy problemy wg ich „rangi szkodliwości”. Jako podstawowe dwa cele obraliśmy:

  1. Doprowadzenie do płynności finansowej Związku poprzez:
    a.     
    zwiększenie ściągalności należności z Okręgów, których zadłużenie wynosiło ponad 60.000 zł,
    b.     
    podniesienie jednorazowo składki członkowskiej o 10 zł płatnej w całości do kasy ZG w pierwszym roku, a w następnych latach zgodnie z podziałem składki na Okręgi i ZG,
    c.      
    obniżenie kosztów wydawania „Filatelisty” generującego stratę 3.000 zł miesięcznie poprzez redukcję zatrudnienia w red. „Filatelisty” oraz zmianę drukarni na tańszą. Powierzenie obowiązków wydawcy Okręgowi Pomorskiemu, przez co znacznie poprawiła się terminowość ukazywania się kolejnych numerów „Filatelisty” a także rozwiązana została sprawa rozliczeń i wysyłki. W niedługim czasie „Filatelista” trafił do sieci sprzedaży EMPIK,
    d.     
    zmiany umowy z księgową,
    e.      
    poszukiwanie innych źródeł finansowania działalności Związku. Uzyskano dofinansowania celowe z Poczty Polskiej S.A. na organizację Finałów OMKF, na Galę PKF i wystawy. Dofinansowania wybranych celów otrzymujemy corocznie,
    f.       
    tym jednak co rozwiązało dotychczasowe problemy finansowe było wydawanie od 2013 r. przez Pocztę Polską S.A. nowodruków z adnotacją „Wykonano z oryginalnych materiałów produkcyjnych dla członków Polskiego Związku Filatelistów za promocję kolekcjonerstwa znaczków pocztowych emitowanych przez Pocztę Polską S.A.” w całości odpłatnie przekazanych Związkowi.
  1. Sprzedaż za wszelką cenę ówczesnego lokalu Związku, chociaż jak się później okazało nie mieliśmy lokalu tylko spółdzielcze prawo do lokalu, do sprzedaży którego nie była potrzebna uchwała Zjazdu na jego sprzedaż.

Od samego początku podjęto szereg decyzji, które miały na celu przygotowanie Biura ZG do sprzedaży. Zaproponowano ŚSM wykup naszego lokalu w ramach pierwokupu ale Spółdzielnia nie wykazała zainteresowania. Wypowiedziano umowę na wyłączność sprzedaży firmie Wood Lark Group sp. z o.o. i podpisano umowę z kolejnym Biurem Nieruchomości  firmą Maxon.  Działania firmy Maxon spowodowały wizyty w naszym lokalu od 3 do 5 PT Klientów w miesiącu. Jednakże stan naszego lokalu skutecznie odstraszał potencjalnych nabywców, jak również żądana cena za lokal. W końcu w marcu 2014 r. zgłosił się klient, który posiadał gotówkę i był gotów zapłacić żądaną cenę.

Sprzedaż lokalu oraz zakup dwóch lokali na potrzeby ZG PZF i Okręgu Warszawskiego w luksusowym apartamentowcu przy al. Wilanowskiej 115 uważam za największy sukces tej kadencji.

W chwili obecnej posiadamy reprezentacyjne lokale za które czynsz stanowi mniej niż 1/3 poprzedniego czynszu a do tego posiadamy jeszcze 4 stanowiska parkingowe oraz garaż w podziemiach budynku. W lokalu posiadamy 5 miejsc noclegowych co jest źródłem kolejnych oszczędności podczas zebrań Prezydium ZG PZF.
Dopowiem, że jeszcze w sierpniu 2013 r. otrzymaliśmy z ŚSM przedsądowe wezwanie do zapłaty zaległego czynszu opiewającego na pięciocyfrową liczbę, a od października 2013 r. posiadamy stabilną płynność finansową.
W dalszej kolejności uporządkowaliśmy pracę Biura ZG i księgowości. Zwolniliśmy dotychczasowych pracowników zatrudnionych na umowę o pracę i zatrudniliśmy nowych na umowę zlecenie. Sprawy księgowości przekazaliśmy do biura rachunkowego. Kol. J. Kopeć opracował nową Instrukcję finansową Związku dostosowaną do znowelizowanej ustawy o rachunkowości organizacji pozarządowych, a ogromny wkład pracy w jej wdrożenie wniósł J. Kuczborski. W ten sposób zlikwidowaliśmy kolejne zagrożenia mające wpływ na sytuację całego Związku.
W lutym 2012 r. zmieniliśmy redaktora naczelnego „Filatelisty” na Małgorzatę Bykowską, a w grudniu 2015 r. przyjęliśmy jej rezygnację z powodów rodzinnych i od stycznia 2016 r. powołaliśmy nowego redaktora naczelnego w osobie Agnieszki Magiery.
Dzięki ustabilizowaniu płynności finansowej mogliśmy podjąć szereg działań wymagających nakładów finansowych:
- powołano redaktora naczelnego Historyczno-Badawczego Biuletynu Filatelistycznego - organu PAF w osobie Jerzego Bielawskiego i przywrócono jego wydawanie,
- dla przywrócenia działalności Studium Filatelistyki dofinansowano udział każdego uczestnika kwotą 250 zł do każdego spotkania. Dzięki temu w SF wzięło udział i ukończyło 22 uczestników. Rozpisano nabór na kolejne SF, na podobnych warunkach uczestnictwa,
- stworzono fundusze wystawiennicze, z którego skorzystało większość Okręgów,
- dofinansowano całkowicie 52. Finał OMKF w Gnieźnie oraz częściowo (bez dojazdu uczestników) 53. Finał OMKF w Nałęczowie. 54. Finał OMKF w Krzeszowie również będziemy dofinansowywać,
- dofinansowano dwa sympozja naukowe zorganizowane przez Okręg Wielkopolski w Biedrusku i Porażynie,
- dofinansowano szkolenia sędziów filatelistycznych prowadzone przez GKS,
- dofinansowano całkowicie szkolenie Opiekunów Młodzieżowych w Toruniu,
- dofinansowano znaczną kwotą XXI OWF w Warszawie w Centrum PKOL,
- dofinansowano kilkanaście wystaw krajowych oraz kilkadziesiąt pokazów filatelistycznych,
- dofinansowano dwie edycje Gal Statuetki Prymus w Pszczynie i Warszawie,
- przekazaliśmy nieodpłatnie członkom Związku nowodruk „Boże Narodzenie” w 2014 r.,
- zakupiono sprzęt komputerowy wraz z oprogramowaniem dla Biblioteki Związku w Warszawie ze specjalistycznym skanerem do książek,
- zestawy komputerowe zakupiono dla  redakcji „Filatelisty” oraz Okręgu PZF w Lublinie.

Jako właściciele musieliśmy zadbać również o majątek Związku. Szczęśliwym trafem pozyskaliśmy sponsora ze Szwajcarii, który zapłacił za wymianę okien w Domu Filatelisty w Gdańsku, zastrzegając i zobowiązując nas do renowacji elewacji.

Tak wyglądał Dom Filatelisty przed renowacją o obok po jej przeprowadzeniu.

Jednocześnie sfinansowaliśmy wymianę dachu z uwagi na zalewanie górnych pomieszczeń w czasie opadów a obecnie wymieniliśmy węzeł cieplny, którego awaria zagrażała zalaniem budynku.
Okręgowi w Rzeszowie refundowaliśmy koszty poniesione na malowanie dachu w ich Domu Filatelisty.
Duże nakłady finansowe ponieśliśmy na wyposażenie lokali Związku w Warszawie. Z poprzedniego lokalu zabraliśmy jedynie dokumentację i archiwa. Całe wyposażenie wraz ze sprzętem komputerowym jest nowe.

 

Można rzec, że przejęliśmy siedzibę Związku drewnianą a pozostawiamy murowaną.

Musze oczywiście zapytać i o ewentualne porażki. Czy były takowe i jakie były ich przyczyny?
Trudno nazwać to porażką. Od pewnego czasu prowadziłem rozmowy na temat filatelistyki z wiceprezesem Zarządu PP S.A.  Z jego strony padło stwierdzenie o potrzebie podpisania umowy o wzajemnej współpracy pomiędzy Pocztą a Związkiem, która regulowałaby wzajemne powinności. Dla Związku miałaby ona kapitalne znaczenie, ponieważ zmiana Zarządu z jednej czy z drugiej strony nie wpływałaby na wzajemne stosunki, oczekiwania i powinności. Niestety z uwagi na ciągłą reorganizację Poczty nie doszło do finalizacji tej umowy. Nie pierwszy raz z resztą. Bardzo zaawansowane były rozmowy na temat organizacji w Polsce Europejskiej Wystawy Filatelistycznej połączonej z organizacją targów filatelistycznych. W tym wypadku przeniesiono zadania z zakresu filatelistyki do innego pionu i rozmowy na tym etapie się zakończyły.

Bieżący rok jest rokiem sprawozdawczo-wyborczym w Związku. Za kilka miesięcy odbędzie kolejny Walny Zjazd PZF. Jakie są najważniejsze zadania przed Zjazdem?
Okres sprawozdawczo-wyborczy to bardzo ważny czas dla każdej organizacji. Z jednej strony następuje podsumowanie mijającej kadencji i dobrze jest, gdy jest co podsumowywać. Wspólne dokonania i osiągnięcia wzmacniają zespół, powodują zadowolenie z przynależności do zespołu i chęci do dalszej pracy. O wiele łatwiejsze jest tworzenie nowych planów na najbliższą kadencję. Powinien to być również czas zmian w Zarządach, wymiana osób, które się nie sprawdziły, bądź zgłosiły zakończenie swojej aktywności ze względu na wiek na osoby niekoniecznie młode, ale posiadające chęć i pomysły jak zmobilizować zespół do działania.

Przypomnę, że obowiązkiem każdego prezesa Koła, Oddziału i Okręgu jest przygotowanie swojego następcy do kontynuowania swojego dzieła, a nie postępowanie wg zasady „po mnie choćby pożar”.

Mój apel do prezesów Kół: Jeżeli Koło liczy niewiele osób, a w waszej miejscowości są inne Koła to podejmijcie rozmowy o połączeniu sił, podjęciu jakiś wspólnych działań aby wasza obecność w mieście była zauważana. Mój znajomy zawsze powtarza „trzymajmy się kupy, kupy nikt nie ruszy”.
W okresie sprawozdawczym nie należy robić jakiś rewolucyjnych zmian bo wszyscy mają zaprzątnięte głowy czym innym. Liczę na mądrość naszych członków i wybór delegatów, którzy będą aktywni na Zjeździe, podejmą się rzeczowej dyskusji oraz pracy, którą przydzieli im Zjazd. Zjazd to nie jest wycieczka turystyczno-krajoznawcza. To Zjazd powinien wyznaczyć cele Związku i wskazać sposoby ich realizacji.
XXI Walny Zjazd Delegatów odbędzie się w dniach 9-11.09.2016 r. w Iławie w Hotelu „Stary tartak”. Imprezami towarzyszącymi będą: Krajowa Wystawa Literatury I st, uroczyste wprowadzenie znaczka zjazdowego do obiegu połączone z uroczystą sesją Rady Miejskiej Iławy oraz XVIII Gala Polskiej Kapituły Filatelistycznej Statuetki „Prymus” w Iławskim Centrum Kultury.

Czy słysząc informacje, że w niektórych krajach zaczyna odchodzić się od stosowania znaczków pocztowych nie masz obaw, że coś nieuchronnie odchodzi w przeszłość?
Jestem dziwnie spokojny, że ani za mojego życia, ani w następnym pokoleniu znaczki pocztowe nie znikną. Jest to zbyt duży rynek aby z niego zrezygnować. Przykładem są małe wysepki, afrykańskie kraje, gdzie rzeczywiste potrzeby portoryjne stanowią niewielki procent w stosunku do emitowanych znaczków. A zatem to nie stosowanie znaczków pocztowych do opłacania przesyłek stanowi o ich potrzebie wydawania, a zainteresowanie kolekcjonerów.

Podsumowanie
Kończąc chciałbym się krótko odnieść do kilku głosów członków naszego Związku zamieszczonych w „Filateliście”, oraz na stronach Koła internetowego. Gdyby, te istniejące ponad 400 Kół dorosłych przejawiało taką aktywność jak przywołane Koło internetowe, to w krótkim czasie okazałoby się, że nasze struktury są za małe do ich obsługi a członkowie Kół nie mają miejsca na cotygodniowe spotkania. Gdyby każde Koło zrobiło tylko jeden pokaz znaczków w roku to mielibyśmy ponad 400 pokazów, a przecież okazji do takich pokazów w roku znalazło by się wiele, szczególnie w mniejszych miejscowościach.
Pomysł na pobudzenie do działania naszych Kół jest kluczem do sukcesu Związku.

Aktywności Kół nie zastąpi najlepiej napisany, atrakcyjny STATUT.

Dziękuję za rozmowę.

Jesteś tutaj: START | WYWIADY | Rozmowa o Filatelistyce z Henrykiem Monkosem