Co z tą filatelistyką? Kol. Kol. Romuald Eliminowicz i Andrzej Krzysztoń, członkowie Koła PZF Nr 33 z Kędzierzyna-Koźla pytają w sierpniowym numerze Filatelisty (s. 467-468). Tak postawione pytanie jest efektem dyskusji, która miała miejsce wśród członków tego Koła przy okazji spotkania związanego z rozdysponowaniem abonamentu filatelistycznego.
Jak piszą Autorzy, efektem tej dyskusji są spostrzeżenia, którymi postanowili podzielić się z Czytelnikami naszego związkowego czasopisma.
Autorzy odnotowują „….od kilku lat notuje się spadek zainteresowania tą dziedziną kolekcjonerstwa (Filatelistyką, dopisek autora tego tekstu), szczególnie jest to widoczne wśród dzieci i młodzieży.”
Powody tego stanu rzeczy Koledzy z Kędzierzyna-Koźla upatrują w ciągłym postępie cywilizacyjnym, w tym szczególnie w cyfryzacji, która umożliwiła powstanie mediów cyfrowych i min. zmiany sposobu komunikowania się ludzi ze sobą. To powoduje, że ludzie omijają urzędy pocztowe „szerokim łukiem, przez co nie mają kontaktu ze znaczkami i datownikami pocztowymi, w szczególności zaś z tymi okolicznościowymi z motywami graficznymi.
Po tej diagnozie, Autorzy składają na barki starszych filatelistów, dziadków, obowiązek szczególny, polegający na zaszczepieniu bakcyla filatelistyki swoim wnukom i wnuczkom. Jednocześnie pozostając w realiach swoich szkolnych lat przypisują specjalną rolę w tym procesie szkole oraz systemowi edukacji pozaszkolnej, popularnym w czasach ich młodości domom kultury i ogniskom młodzieżowym. Niestety Koledzy nie zauważają, że nie tylko sposób komunikowania się ludzi uległ zmianie a także m.in. model oświaty i edukacji pozaszkolnej. Powszechne w szkolnych czasach Autorów tekstu formy edukacji poszkolnej praktycznie nie funkcjonują we współczesnej Polsce.
Koledzy wskazują także na potrzebę promocji filatelistyki, przypisując sobie ważną rolę w tym procesie. A mają się, czym pochwalić, Zaplanowali i przeprowadzili z sukcesem, przy wsparciu m.in. lokalnych władz samorządowych, wydanie kilku walorów filatelistycznych związanych z ważnymi dla lokalnej społeczności wydarzeniami. Tymi działaniami były emisje znaczków spersonalizowanych przez PP oraz kartek beznominałowych.
Działania te zapewne nie pozostały bez echa w lokalnej społeczności, wywołały szereg pozytywnych emocji, być może spoiły te społeczności silniejszą więzią, nie mniej, czy przyniosły one efekty w formie wzrostu zainteresowania filatelistyką Autorzy nie podają. Niestety jest to typowe dla szeregu inicjatyw, że inicjatorzy i realizatorzy nie ustalają jakichkolwiek mierników efektywności tychże działań. Podejmowanie i cykliczne powtarzanie konkretnych działań ma tylko wówczas sens, gdy potrafimy w jakikolwiek sposób zidentyfikować wskaźnik, czy grupę wskaźników, dających jakąkolwiek informację o efektach. W przypadku stowarzyszeń „celowych” efekty powinny być „branżowe”, bo przecież wzmocnienie poczucia wspólnoty uczestników wydarzeń nie jest zasadniczym celem działań. Koledzy wymieniają także swoje działania popularyzatorskie w lokalnym radiu, jednak forma tej popularyzacji nie została określona. Zgodzę się jednak, że audycje radiowe, zwłaszcza w kanale internetowym, pozwalają dotrzeć do większej grupy odbiorców. I to nie ze względu na liczbę osób, które akurat daną audycję wysłuchały a raczej poprzez możliwość późniejszego odsłuchania danej audycji, jeśli została zapisana w publicznym archiwum danej stacji radiowej. Ciekawy materiał poprzez sieci społecznościowe może wówczas wyjść poza lokalny krąg. Niestety Autorzy nie piszą nic na ten temat, ale z ich zatroskania o brak zainteresowania filatelistyką wśród młodszego pokolenia, można wnioskować, że niestety takimi nie są. Bo gdyby działania były skuteczne, to odnotowaliby zainteresowanie lokalnej młodzieży filatelistyką.
W związku z tą działalnością pozwolę sobie zwrócić uwagę na pewną sprzeczność w tekście Kolegów. W pierwszych akapitach swojego tekstu pisali, że cyfryzacja powoduje omijanie szerokim łukiem placówek pocztowych, zatem, w jaki sposób i w jakim celu „cyfrowe społeczeństwo” miałoby zwrócić uwagę na coraz bardziej anachroniczne dla niego wydawnictwa typu znaczek spersonalizowany, czy kartka beznominałowa? Powstaje też pytanie, czy np. lokalna administracja samorządowa będzie nadal zainteresowana wspieraniem tego typu działalności, skoro cała administracja publiczna jednoznacznie zmierza do cyfryzacji, w tym w kontaktach z obywatelami? Zatem, skoro nie będą mogli wykorzystać tego typu wydawnictw do promocji, czy nadał będą chętni do dofinansowywania emisji tego typu walorów? Odpowiedź jest dość oczywista. Ne oznacza to jednak, że osobiście jestem przeciwnikiem tego typu form promocji. Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że już obecnie w większości przypadków to działania o charakterze „pamiątkarskim”, które chętnie przyjmą, czy zakupią uczestniczy wydarzenia, ale które nie przyczyni się do wzrostu zainteresowania filatelistyka ani do zwrócenia uwagi na nią przez dzisiejszą młodzież szkolną. Gdyby było inaczej, to przy masowej emisji przez PP w ostatnich kilkunastu latach kartek beznominałowych oraz wydawania całkiem sporej liczny znaczków personalizowanych, zorganizowana filatelistyka w Polsce rozrastałaby się zamiast niestety kurczyć.
Pojawił się także, w wypowiedzi Kolegów z Kędzierzyna-Koźla wątek Internetu w filatelistyce a może raczej filatelistyki w Internecie. Pełna zgoda! Tylko, dlaczego Autorzy nie zauważają, że w Internecie jesteśmy z filatelistyką i związkową działalności już od kilkunastu lat i przynosi to efekty, (bo wskaźniki pokazują skale pozytywnego oddziaływania)? Należy jednak zaznaczyć, że wspomniane przeze mnie pozytywne efekty nie są w niektórych obszarach oszałamiające.
Ostatni akapit tekstu Kolegów z Kędzierzyna-Koźla odnosi się do częstszego organizowania pokazów i wystaw filatelistycznych. W tym wypadku podzielam poglądy, jednak jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach. Pokazy i lokalne wystawy – TAK. Początkowo miernikami ich efektywności powinny być liczby osób odwiedzających i czas ich przebywania na pokazie/wystawie, ale z czasem (po 3-4 pokazie, może 5) powinien pojawić się wskaźnik dot. członkostwa, czy efektem tych działań jest wzrost liczby członków, czy też nie. Jeśli nie odnotujemy wzrostu liczby członków to oznaczać będzie, że działalność pokazowo-wystawiennicza w tej konkretnej społeczności lokalnej nie przynosi żadnych wymiernych efektów dla PZF i nie ma sensu jej kontynuowanie.
Na końcu zauważę, że Redakcja Filatelisty umieściła tekst Kolegów w dziale Polemika. Nie jest to dla mnie zrozumiałem, gdyż polemika oznacza nie mniej, nie więcej, jak „publiczny spór lub debatę na dany temat, gdzie dyskutanci wyrażają odmienne opinie, argumentując swoje stanowiska i krytykując poglądy oponentów.” (google.com, 12.08.2025). Tymczasem tekst ten ani nie „wchodzi” w publiczną dyskusję, z żadnych wcześniejszym tekstem ani nie został w jakikolwiek sposób skomentowany krytycznie przez Redakcję. Zatem dlaczego w dziale Polemika? Czyżby w ten sposób Redakcja Filatelisty chciała zaznaczyć swoją odmienność opinii w stosunku do wypowiedzi Kolegów z Kędzierzyna-Koźla? Nie sądzę, że tak jest! Proponuję dział, w którym publikowane są wypowiedzi dotyczące stanu i przyszłości filatelistyki w Polsce oraz dot. Związku zatytułować np. Dyskusje o Związku/Dyskusje o filatelistyce.
Jednocześnie od razu wyjaśniam, że na stronie i-kf.pl umieściłem ten tekst w dziale Dyskusje o Związku a nie w dziale Rozmowy o filatelistyce. To wynika z faktu, że choć pytanie w tytule zawiera wyraz filatelistyka to faktycznie przedstawia spojrzenie na związkową filatelistykę. Rozmowy o filatelistyce mają formę wywiadów ze znanymi filatelistami.
Tradycyjnie zapraszam do dyskusji. Jest ona nam potrzebna, otwarta, nieskrępowana, ale prowadzona z poszanowaniem innych. Bez tej dyskusji nic nie zmieni się, a zbliżający się Zjazd będzie kolejnym „cichym” Zjazdem.