Nie popełniajmy jednak grzechu zaniechania, by znów nie zabrzmiały słowa…” piszą w sierpniowym numerze Filatelisty, w artykule Jak wzmocnić Polski Związek Filatelistów? Koledzy Bernard Jesionowski i Ryszard Zienkiewicz z Internetowego Koła Filatelistów (i-kF) przy Okręgu Pomorskim PZF.

To drugi w sierpniowym numerze a w ogóle trzeci artykuł, który porusza kwestie związkowe i jest elementem śladowej dyskusji przed zbliżających się Zjazdem PZF. Ta śladowa dyskusja znajduje swoje odzwierciedlenie w wypowiedzi moich Kolegów, gdyż w początkowym akapicie odżegnują się od kwestii poruszonych przez Kolegę Jacka Wierzbickiego w czerwcowym numerze Filatelisty. Choć Autorzy odżegnują się od podejmowania dyskusji w kwestiach omawianych przez Kol. Wierzbickiego jednak tak nie jest, Oni, moim zdaniem, w ty nurcie cały czas pozostają! (ale o tym potem).

Co stanowi, zatem powód wypowiedzi Kolegów Jesionowskiego i Zienkiewicza? Widoczny jak na dłoni kryzys filatelistycznego świata, który martwi i budzi obawy o przyszłość Związku (a zatem jednak „statystyka”). Zaraz po tym stwierdzeniu Autorzy wskazują potencjalne rozwiązanie problemu w skali wielu lat, którym jest wykorzystanie potencjału tkwiącego w gdańskim Domu Filatelisty, obiekcie unikalnym, kompletnym, świetnie zlokalizowanym i wielofunkcyjnym z punktu widzenia potrzeb PZF. Co zatem proponują Autorzy? Proponują, aby Dom Filatelisty przekształcić w centrum promocji i popularyzacji FILATELISTYKI, element budowania wrażliwości filatelistycznej w szerokorozumianym społeczeństwie, czyli aby w tym atrakcyjnie zlokalizowanym obiekcie Związek rozpoczął realizację swojej misji! Brawo!!! Tylko przyklasnąć. Nie ukrywam, że taka wizja mnie ucieszyła, zwłaszcza po zapoznaniu się z zarysem proponowanych działań, aby ten cel osiągnąć. Ucieszyła, gdyż jest to kontynuacja, ale tutaj autorskie rozwiązanie Kolegów Jesionowskiego i Zienkiewicza, propozycji, o której dyskutowaliśmy w gronie delegatów i-KFu na Zebranie Delegatów Okręgu Pomorskiego. Wówczas zgodziliśmy się, że Dom Filatelisty powinien żyć i być otwarty nie tylko dla członków Okręgu, ale dla wszystkich mieszkańców Gdańska oraz przyjezdnych, których w Gdańsku, co roku są miliony. Jest, bowiem dziwne, że tak świetnie zlokalizowany obiekt nie jest zauważalny na kulturalnej i edukacyjnej mapie miasta. Autorzy nie kończą na tym swojego wywodu a podają zakres działań niezbędnych do realizacji, aby wspomniany obiekt mógł realizować funkcje, o których pisali. Ten zakres to 7 kroków/etapów, aby osiągnąć cel zakreślony na wstępie. I tutaj można by dyskutować nad każdym z nich. Są one oczywiście interesujące, choć nie zawsze do końca przemyślane, w sensie, nie stanowią gotowego rozwiązania a jedynie niedoskonałą propozycję.

 

Choć nasi Koledzy zaznaczyli, że nie będą się do kwestii poruszanych w wypowiedzi Kol. Wierzbickiego odnosić nie uniknęli tego, gdyż nie jest to obecnie możliwe. Otóż krok nr 2 wskazanych działań jest szybką diagnozą stanu oraz propozycją ukierunkowanych działań związanych z nieobecnością filatelistyki w szerokim, społecznym odbiorze. Dlaczego tak jest? Zdaniem Jesionowskiego i Zienkiewicza to brak otwarcia Związku na nowych członków, na tych, którzy filatelistyką interesują się od lat (i zaznaczają, że takich osób jest duża grupa), jak i tych, którzy mogliby odkryć filatelistykę, jako swoje hobby, coś interesującego, inspirującego. Koledzy piszą o nich „porzuceni” przez Związek. A zatem jednak statystyka. Jednocześnie sugerują, że aby dotrzeć do tych „porzuconych” i zaprosić ich do Domu Filatelisty, aby z nimi rozmawiać, trzeba mieć nie tylko ciekawą ofertę (krok nr 3) ale należy wykorzystać potęgę mediów elektronicznych. To stwierdzenie, oczywiste w dzisiejszych czasach, dziwi mnie, jeśli formułują je członkowie i-KF, koła, które funkcjonuje w Internecie od kilkunastu lat. Zatem, choć sugestia Kolegów nie jest odkrywcza i od szeregu lat wykorzystujemy media elektroniczne w dotarciu do filatelistów niezrzeszonych, czy też jeszcze nieujawnionych zapewne warto zintensyfikować działania i w tym obszarze w celu zaproszenia ich do Domu Filatelisty w Gdańsku w celach wyżej wymienionych. A zatem potrzebne są w Związku potężne media elektroniczne (i tym samym Autorzy potwierdzili, że rozwijają wątek podniesiony przez Kol. Wierzbickiego)

 

W czym, moim zdaniem, tkwi największa wartość tekstu Kol. Jesionowskiego i Zienkiewicza? Otóż nie w samej propozycji aktywizacji działalności Związku. Ona tkwi, moim zdaniem, w zupełnie czymś innym!

Przede wszystkim autorzy adresują swoją propozycje do nowego Zarządu Głównego PZF. Istotny we wskazanym adresie jest wyraz „nowy”. Nowy, ale nie nowowybrany (czyli dotychczasowy z drobnymi personalnymi zmianami). Dlaczego nowy Zarząd, nie pytałem Autorów, ale skoro powinien nad tym pochylić się nowy Zarząd tzn., że stary tj. dotychczasowy nie jest w stanie sprostać wyzwaniu, bowiem, jak piszą Jesionowski i Zienkiewicza kończąc swoje wystąpienie

 

„Dla osiągnięcia sukcesu trzeba nam odwagi, umiejętności i szczęścia. Szału nie ma i nie będzie. Nie popełniajmy jednak grzechu zaniechania, by znów nie zabrzmiały słowa, brzmiące już jak natręctwo: „miałeś, chamie, złoty róg /…/ ostał ci się ino sznur”.”

 

To nie jest jedyny element wyróżniający tekst Jesionowskiego i Zienkiewicza. Drugim jest fakt dostrzeżenia, że Związek nie korzysta z możliwości pozyskania publicznych, czy też prywatnych środków na swoją działalność (autorzy nie rozwinęli tego wątku w swoim tekście ale jedynie zdawkowo wspomnieli, krok nr 7). Nie mówię tutaj o działalności ogólnej, ale o działalności celowej. Na system grantów zwracałem uwagę będąc członkiem ZG w poprzedniej kadencji, nie uznano tego jednak za sensowne. Granty to coś, co pozwala zrealizować konkretne zadania, wymaga jednak wkładu pracy aby przygotować wniosek bez pewności rezultatu tj. bez gwarancji, że środki zostaną przyznane. A w przypadku sukcesu, konieczne jest zrealizowanie działań celowych zgodnie z wnioskiem, wydatkowanie przyznanych środków w sposób określony, z zachowaniem dyscypliny finansowej (a zatem tylko wydatki kwalifikowane) oraz rozliczenie się z instytucją „grantową”, zgodnie z wymogami, prawnymi i czasowymi. I tutaj muszę stwierdzić, że Związek nie jest zupełnie na to przygotowany! Obecny ZG PZF nie jest gotowy, aby temu działaniu sprostać i jeśli ponownie zostanie wybrany w takim składzie to nic w tym zakresie nie zrobi.

 

Trzecim elementem jest dostrzeżenie przez Autorów, że PZF ma majątek w formie nieruchomości. Nie jest to oczywiście nowość, choć zapewne ogółowi filatelistów, członkom PZF raczej mało znany lub wręcz nieznany. No, bo jak wielu z nich było chociażby w Biurze ZG, czy Bibliotece PZF? A kto z nich dziś pamięta, przed jakim wyzwaniem stanął obecny Prezes ZG kilkanaście lat temu? Zadłużony Związek z nieruchomością, która ciągnęła finanse Związku ku tragedii. Wówczas dzięki wytężonej pracy obecnego Prezesa ZG tej tragedii udało się uniknąć, jednak niestety nie definitywnie.

Autorzy widzą jedynie Dom Filatelisty w Gdańsku, ja pozwolę sobie zwrócić uwagę, że własnością Związku są (wg mojej wiedzy, która może być niekompletna):

  • apartament stanowiący siedzibę ZG PZF oraz jego Biuro w Warszawie,
  • apartament będący do niedawna siedzibą Okręgu Warszawskiego w których znajduje się Biblioteka PZF (w tej samej nieruchomości, co Biuro ZG),
  • Dom Filatelisty w Gdańsku,
  • Dom Filatelisty w Rzeszowie (współwłasność z innym stowarzyszeniem, PZF ma udział większościowy).

Związek dysponuje zatem znacznym zasobem, o istotnej wartości księgowej, który niestety w większości nie jest dostępny ani dla członków PZF ani innych osób. Oznacza to, że potencjał owych obiektów, zidentyfikowany przez Jesionowskiego i Zienkiewicza w przypadku gdańskiego Domu Filatelisty, jest przez Związek niewykorzystany, jednak nie z powodu, że nie jest on znany. Powodem jest brak chętnych do zaangażowania się w działania wykorzystujące potencjał tkwiący w tych nieruchomościach. Powodów jest zapewne szereg, począwszy od starzejących się członków Związku, przez malejącą liczebność, czy tez brak chętnych do pracy albo, co niestety jest prawdziwe, brak środków na to, aby obiekt do działań promocyjnych i edukacyjnych otworzyć a wcześniej, jeśli jest konieczność dostosować (krok nr 5 i 6 propozycji Jesionowskiego i Zienkiewicza). Własność wymaga także dbałości o nią. 4 nieruchomości w 3 różnych lokalizacjach to 3 osobne administracje obiektów (choć używam terminu administracje mam świadomość, że nie są to żadne rozbudowane struktury). To podejmowanie regularnych działań o odpowiedni stan techniczny obiektów, ich bieżąca konserwacja, doraźne naprawy, czy też bardziej rozległe remonty (wide wspomniane tekst J.Dunst z 2024 r.). To także źródło pożytków, jakie wynikają z najmu, które nie są jednak ani oczywiste, ani bezproblemowe. A zatem nasz majątek trwały wymaga ciągłej dbałości i stałych systematycznych nakładów. Czy nas na to stać? Z czego go finansować. Można być oczywiście dumnym z tych nieruchomości tylko, po co one nam, jeśli są zamknięte dla filatelistów, nie ma w nich żadnej filatelistycznej działalności? Po co one nam, skoro ewentualny przychód z komercyjnej działalności w nich prowadzonych nie wystarcza na pokrycie rzeczywistych kosztów utrzymania? Po co one nam, skoro, aby zbilansować koszty ich utrzymania wydawane są na to składki członkowskie i w ten sposób ogranicza się zakres działalności statutowej Związku? Na te pytania jak do tej pory nikt sensownie nie odpowiedział.

 

Zatem za Jesionowskim i Zienkiewiczem, powtórzę przytoczony przez nich apel „Nie popełniajmy jednak grzechu zaniechania, by znów nie zabrzmiały słowa…” i adresuję go uwadze wszystkich członków PZF a w szczególności Delegatów na najbliższy Zjazd PZF, który zbliża się. Związek, bowiem, to dobro wspólne wszystkich jego członków, to nie własność ZG, jego Prezesa, czy Prezesów Okręgów. To własność Jana Kowalskiego z Baranowa, Józka Nowaka z Limanowej i Jana Kopertowskiego z Warszawy. Każdy z Was musi się zaangażować, każdy z Was musi włączyć się w dyskusję o Związku i jego przyszłości. Kontaktujcie się z Delegatami ze swoich okręgów, rozmawiajcie z nimi. Niech na Zjazd przyjadą otwarci na dyskusję o tym, jaki chcemy widzieć Związek dziś, ale także za 2-3 kadencje? Co trzeba w związku z tym zrobić, zmienić a nie, aby tylko pytali, co ja z tego będą mieć? Wiem, że trudno kontaktować się z delegatem na Zjazd, skoro nie wiadomo, kto nim jest. To prawda, ale przecież nic trudnego, aby na stronie zgpzf.pl lista delegatów oraz zastępców została upubliczniona. Jej publikacja nie naruszy w żaden sposób RODO a przyczyni się jedynie do jawności działań Związku i może umożliwić szersza dyskusję, która jest nam potrzebna.

 

Tradycyjnie, zapraszam do otwartej dyskusji. Wasze opinie przysłane na adres i.kolo.pzf@gmail.com zostaną opublikowane. Zapewne będzie można komentować także i ten tekst na naszym profilu na FB.